Liga Europy UEFA: Spartak Moskwa - Legia Warszawa historycznie. Zwycięska batalia sprzed dekady [WIDEO] - Legia Warszawa
Plus500
Liga Europy UEFA: Spartak Moskwa - Legia Warszawa historycznie. Zwycięska batalia sprzed dekady [WIDEO]

Liga Europy UEFA: Spartak Moskwa - Legia Warszawa historycznie. Zwycięska batalia sprzed dekady [WIDEO]

25 sierpnia 2011 roku w rewanżowym spotkaniu el. Ligi Europy UEFA legioniści dość szybko przegrywali w Moskwie 0:2, ale zdołali odwrócić losy meczu. W doliczonym czasie gry gola na 3:2 zdobył Janusz Gol i warszawianie po raz pierwszy w historii awansowali do fazy grupowej tych rozgrywek. Słynne słowa komentatora rosyjskiej telewizji – „I wsio...” – przeszły już do annałów klubu z Ł3. Potyczkę na Łużnikach można więc bez wątpienia zaliczyć do wielkich i niezapomnianych meczów Legii.

Autor: Janusz Partyka

Fot. Mateusz Kostrzewa

Główny sponsor Plus500
  • Udostępnij

Autor: Janusz Partyka

Fot. Mateusz Kostrzewa

Przed rozpoczęciem sezonu 2011/2012 Legia pozyskała trzech nowych zawodników – Danijela Ljuboję, Michała Żewłakowa i Duszana Kuciaka. Dzięki zdobyciu Pucharu Polski Wojskowi zapewnili sobie start w rozgrywkach Ligi Europy UEFA, zaczynając przygodę od III rundy, w której pokonali turecki zespół Gaziantepspor (1:0 i 0:0).

Zdjęcie

W rundzie play-off trafili na Spartak Moskwa i w pierwszym spotkaniu przy Łazienkowskiej zremisowali 2:2. I choć po meczu nastroje kibiców i samych piłkarzy nie były najlepsze, ostatecznie na rewanż – rozgrywany na sztucznej trawie na Łużnikach – wszyscy jechali z umiarkowanymi nadziejami. Nie zawiedli się. Po dramatycznym i niezwykle emocjonującym meczu - po golach Michała Kucharczyka, Macieja Rybusa i Janusza Gola - podopieczni Macieja Skorży zwyciężyli Spartaka 3:2 i awansowali do rozgrywek grupowych Ligi Europy UEFA.

Zdjęcie

Na warszawskim lotnisku witał ich nocą tłum uradowanych kibiców. A tak samo spotkanie opisywał portal 90minut.pl: „Cudowny finisz Legii! Osłabieni brakiem m.in. Miroslava Radovicia legioniści już w 10. minucie znaleźli się w trudniejszej sytuacji niż przed rozpoczęciem meczu. Z lewej strony dośrodkował Dmitrij Kombarow, w polu karnym piłka minęła Emmanuela Emenike, a akcję zamknął brat bliźniak dośrodkowującego – Kiriłł. (...) Dwie niewykorzystane sytuacje Legii się zemściły i w 27. minucie Spartak podwyższył prowadzenie. Ariel Borysiuk zahaczył w polu karnym Dmitrija Kombarowa, a sam poszkodowany pewnie pokonał z jedenastu metrów debiutującego dziś w Legii Dusana Kuciaka. I choć wydawało się, że Legia nie da już rady się podnieść, to do przerwy wszystkie straty były już odrobione. Minutę po bramce dla Rosjan do ataku ruszyli legioniści. Piłkę z prawej strony przejął Maciej Rybus i wycofał ją na osiemnasty metr do Ivicy Vrdoljaka. Chorwat spróbował uderzenia, a futbolówka zamiast do bramki trafiła do Michała Kucharczyka, który z sześciu metrów pokonał Dykania. Ostatnią i zdecydowanie najpiękniejszą bramkę w pierwszej połowie strzelił w 43. minucie Rybus po kapitalnym uderzeniu prawą nogą z blisko 30 metrów. (...) Już w doliczonym czasie gry trzecią bramkę dla Legii na wagę awansu po dośrodkowaniu Wawrzyniaka strzelił głową Janusz Gol”.

Zdjęcie

„Dzisiaj czuję podobną satysfakcję jak wówczas, gdy ograłem Barcelonę. Ta wygrana jest jednak ważniejsza, bo awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europy UEFA. To najszczęśliwszy dzień w mojej trenerskiej pracy” – powiedział na gorąco po meczu Maciej Skorża, który został przez dziennikarzy nagrodzony gromkimi oklaskami. „Dziękuję za brawa. Odbieram to jako oklaski dla całej drużyny. Chłopaki wzbudzili mój podziw. Potrafiliśmy się podnieść dzięki determinacji i dobrej organizacji gry. Sprawiliśmy niespodziankę i cieszymy się, że możemy grać dalej” – dodał szczęśliwy szkoleniowiec. Awansując do fazy grupowej tych rozgrywek piłkarze Legii we wspaniałym stylu uczcili jubileusz 95-lecia klubu. Później awansowali z grupy C (rywalami byli w niej PSV Eindhoven, Rapid Bukareszt i Hapoel Tel Awiw, a Wojskowi rozegrali kilka znakomitych meczów) do wiosennych rozgrywek, zapisując tym samym złotymi zgłoskami dalsze losy historii Legii.

Zdjęcie

„Mecz rewanżowy zaplanowano na Łużnikach, wielkim stadionie (80 tys. widzów) ze sztuczną murawą. Drużyna wylądowała w Moskwie dzień przed meczem. Szybko przekonała się, że warszawskie korki to nic w porównaniu z tamtejszymi. Z lotniska do hotelu Ritz-Carlton było 29 km. Podróż trwała... 2,5 godziny, i to z eskortą policyjną. Hotel mieścił się w ścisłym centrum miasta, nieopodal Kremla, tuż przy wejściu na pl. Czerwony. Mówiono, że jest najdroższy w Europie, oferował apartamenty kosztujące 15 tys. dolarów za dobę, z... kuloodpornymi szybami, a jego budowa pochłonęła 350 mln dolarów. W dzień meczu zaczęły dochodzić informacje, że problem z dotarciem do Moskwy mają kibice Legii. Byli przetrzymywani specjalnie na granicy z Białorusią. Pozwolono im przejechać dopiero wtedy, kiedy żadn miarą nie mogli już zdążyć na spotkanie. Większość fanów zdecydowała się wrócić do Polski. Dlatego z trybun Łużników legionistów wspierała garstka sympatyków. Zarówno oni, jak i piłkarze przeżyli podróż z piekła do nieba. Skorża postanowił dokonać zmiany w bramce, Skabę zastąpił Kuciak. W debiucie Słowak szybko nauczył się nazwiska Kombarow. Najpierw pokonał go Kiriłł, a następnie jego brat bliźniak Dmitrij, wykorzystując rzut karny po faulu Ariela Borysiuka. Zanosiło się na klęskę” - czytamy w Księdze Stulecia Legii.

Zdjęcie

I dalej: „Przełomowym momentem był gol Michała Kucharczyka, zaledwie minutę po drugiej bramce dla gospodarzy. Kwadrans później gol życia strzelił Maciej Rybus. Zamknął oczy i kopnął prawą (słabszą) nogą z ok. 30 m. Wpadło! Pięknie, w samo okienko bramki Dykania. Trener Spartaka Walerij Karpin wstał z ławki rezerwowych i nerwowo gestykulował. Stał się cud, Legia odrobiła straty. Gospodarze mieli przewagę, na boisku pojawili się Ari i Demy de Zeeuw. Serca zadrżały, kiedy Jakub Wawrzyniak wślizgiem atakował w polu karnym Kiriłła Kombarowa. Wydawało się, że mógł być faul, ale arbiter nie zaordynował karnego. Skorża wpuścił na boisko Moshe Ohayona, by wzmocnić środek pola. W zasadzie wszyscy szykowali się już na dogrywkę. Była 1. min doliczonego czasu. Izraelczyk rozpędził się z piłką, sprytnie zachował się Ljuboja, na którym skupiła się uwaga obrony Spartaka. Ohayon zagrał na lewą stronę do Wawrzyniaka. Obrońca dośrodkował w polu karnym, gdzie jak spod ziemi wyrósł Janusz Gol. Idealnie dołożył głowę do piłki, a ta minęła Dykania, odbiła się od słupka i wpadła do bramki Spartaka. - Jak mu chciałem podać, to nigdy nie mogłem go znaleźć. Aż nagle pokazał, że jest na boisku – śmiał się Jędrzejczyk. - Zastanawiałem się: po co Janek tam biegniesz, przecież zaraz będzie kontra – w podobnym tonie wypowiadał się Żewłakow (Archiw. A.D.). Radość była ogromna. Legia pierwszy raz w historii awansowała do fazy grupowej LE, i to w tak wspaniałym stylu, dodatkowo w Moskwie, na terenie kilkadziesiąt razy bogatszego rywala. Macieja Skorżę wchodzącego na konferencję prasową przywitały oklaski na stojąco. - Dziękuję – zareagował wzruszony. - Ale oklaski należą się wszystkim, moi piłkarze swoją postawą wzbudzili mój podziw. Mecz nie układał się od początku, graliśmy słabo, a Spartak nas zdominował. Podnieśliśmy się dzięki determinacji. Nie zwątpiliśmy i dzięki temu osiągnęliśmy sukces. Kluczowym momentem był gol Michała Kucharczyka, który dał nam wiarę. To najszczęśliwszy dzień w mojej pracy trenerskiej – dodawał szkoleniowiec (Archiw. A.D.). Na bohaterów trzeba było długo czekać, bo musieli rozliczyć pewien zakład. Otóż trener przygotowania fizycznego Paolo Terziotti obiecał, że jak wyeliminują Spartaka, będą mogli ogolić mu głowę na łyso. Zrobili to od razu w szatni, a właściwie to Srđa Knežević, z zawodu fryzjer”.

Zdjęcie

„- Jest godzina po meczu, a to wciąż do mnie nie dociera. Uczucie jest nie do opisania. Po golu kontaktowym uwierzyliśmy w siebie. Pokazaliśmy, że umiemy powalczyć – cieszył się Kucharczyk (Archiw. A.D.). - To ogromny sukces polskiego futbolu, nigdy dwie drużyny nie grały w fazie grupowej, a przecież oprócz nas wystąpi też Wisła. Przegrywaliśmy, ale udało się odrobić straty, a gola dającego awans strzelić w ostatniej minucie. Dla takich chwil po prostu warto żyć. Pokazaliśmy charakter! To coś wspaniałego – mówił Artur Jędrzejczyk (Archiw. A.D.). - Raz pomyślałem w końcówce, że mogą być rzuty karne. Ale tylko przez chwilę! Wierzyłem i Janek zdobył bramkę. Stremowanie debiutem? W końcu mam 26 lat, jestem dojrzałym piłkarzem, nie miałem żadnych problemów z presją. I za dużo pracy także, bo koledzy w obronie grali dobrze – opowiadał Kuciak (Archiw. A.D.). - Nie czuję się bohaterem, a słowa uznania należą się wszystkim. Zawsze staram się pojawiać w polu karnym, wyczuć odpowiedni moment i dostawić głowę. Podobnie było w Moskwie. Udało się. Kątem oka widziałem, że bramkarz delikatnie dotknął piłkę palcami, ale ta przeszła, odbiła się od słupka i wpadła – relacjonował zdobywca zwycięskiej bramki (Archiw. A.D.). Był czas pracy, nadszedł czas radości. Trener Skorża twardą ręką trzymał drużynę, ale teraz nie miało to znaczenia. Wszyscy w autokarze śpiewali: „Janusz Gol allez allez”, a przyśpiewka ta stała się najpopularniejszą w Warszawie. Nawet kapitan samolotu właśnie tak przywitał wchodzącą na pokład ekipę. „Jasiu, jak zobaczą twój paszport, to cię stąd nie wypuszczą” – żartował Żewłakow, dopytując się celniczki, czy „na pewno wie, kogo właśnie odprawia”. W momencie, w którym sympatyczna pani wbijała pieczątkę do paszportu Gola na lotnisku Szeremietiewo, zgromadzona tam ekipa znowu zaczęła śpiewać, chyba nie trzeba dodawać co. - Panowie. Na lotnisku w Warszawie czeka na nas ponad 2000 kibiców. Uważajcie na siebie, trzymajcie fason – przemówił Żewłakow i zabawa trwała dalej. Takiego najazdu Port Lotniczy im. Fryderyka Chopina nigdy nie przeżył. Hala przylotów była wypełniona po brzegi. Śpiewy, race – fiesta trwała. Około 3 w nocy w końcu pojawiła się drużyna. Dobrą godzinę trwało przejście na parking do autokaru. Kolejne dziesiątki minut negocjowano z kibicami, by dali zawodnikom pojechać do domów i odpocząć. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. To niesamowite – mówił zafascynowany Ljuboja. Kilkadziesiąt osób pojechało pod stadion i tam dalej fetowało sukces. Spotkali trenera Skorżę pod wejściem i... rozebrali prawie ze wszystkiego. I śpiewali na modłę przeboju Czerwonych Gitar Anna Maria – 'Spartak Moskwa smutną ma twarz'” - czytamy dalej w Księdze.

 

Poniżej skrót i gole z meczu Spartak Moskwa - Legia Warszawa (2:3):

25 sierpnia 2011 r., Moskwa – Łużniki, 4. runda el. Ligi Europy UEFA

 

Spartak Moskwa – Legia Warszawa 2:3 (2:2)

Bramki: K. Kombarow (10), D. Kombarow (27, k.) – Kucharczyk (28), Rybus (43), Gol (90+1)

 

Spartak: Andrij Dykań – Siergiej Parszywluk, Nicolas Pareja, Rodri, Marcos Rojo – Kiriłł Kombarow, Rafael Carioca (46' Demy de Zeeuw), Aleksandr Szeszukow, Artiom Dziuba, Dmitrij Kombarow – Emmanuel Emenike (62' Ari)

Legia: Dusan Kuciak – Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Inaki Astiz (69' Moshe Ohayon), Jakub Wawrzyniak – Michał Kucharczyk (84' Michał Żyro), Ariel Borysiuk, Janusz Gol, Ivica Vrdoljak, Maciej Rybus (90' Jakub Rzeźniczak) – Danijel Ljuboja 

Sędziował: A. Yefet (Izrael), Widzów: 19 345

Zdjęcie z galerii nr 1
1 / 160
Udostępnij

Autor

Janusz Partyka

16razyMistrz Polski
20razyPuchar Polski
5razySuperpuchar Polski
pobierz oficjalną aplikację klubu
App StoreGoogle PlayApp Gallery
© Legia Warszawa S.A. Wszelkie prawa zastrzeżone.